Akceptacja uczuć



O uczuciach mówi i pisze się wiele...Dużo o nich wiadomo. Dlaczego więc tak trudno przeżywać je i wyrażać we właściwy sposób? Przeżycie buduje się na doświadczeniach a z tym jest różnie...
Ze zdumieniem obserwuję,że zarówno dla mnie jak i dla wielu osób uczucia są życiowym Mount Everestem.  Jedni próbują się wspiąć na niego, inni już na starcie się poddają.Jedni niosą większy ciężar na plecach, inni mniejszy. Każdy jest jednak kowalem swojego losu. To,że ktoś ma na starcie dobrze wyposażoną kuźnię a ktoś inny w pocie czoła próbuje zdobyć pierwszy młotek,o niczym nie przesądza. Cel może osiągnąć jeden i drugi.
Uczucia kojarzą nam się z nieokreślonym żywiołem,nad którym nie można zapanować.Po części jest to prawda,gdyż nie mamy wpływu na to jakie uczucia się w nas pojawiają, można jedynie zdecydować co zrobię z informacją,którą mi przynoszą

No właśnie tylko tu potrzebna jest świadomość i określenie tego co się czuje.

Przysluchiwałam się różnym rozmowom,których pośrednio lub bezpośrednio był poruszany temat uczuć. Najczęściej spotykałam się z tym,że uczuciom się zaprzecza. Przykład?
R1: co się z Tobą dzieje? jesteś jakaś dziwna dzisiaj.
R2: Wiele się ostatnio wydarzyło. Brakuje mi sił na walkę,na podjęcie jakichś działań
R1: Na pewno nie jest tak źle.Weź się w garść,będzie dobrze.Nie myśl tak o tym,nie rozczulaj się nad sobą.Myśl pozytywnie.
Szczerze?  Szlak mnie trafia jak słyszę taką odpowiedź, w momencie gdy mówię o tym co dla mnie trudne.Wiem,że takie osoby mają dobre chęci ale nie mają świadomości,że nie o to w tym chodzi.
Ja słysząc taki komunikat,czuję,że ta osoba chce złagodzić sytuację, probuje odwrócić moja uwagę od problemów. Tylko,że to nie jest tak,że przestanę o tym myśleć.Wręcz przeciwnie poczuję się jeszcze gorzej,bo ktoś właśnie zaprzeczył temu co przeżywam. Nie mogę się otworzyć przed nim ze swoim bólem.
A może by tak spróbować inaczej? Czasem mamy wrażenie,że tutaj potrzeba bardzo wiele wysiłku,a właściwie najważniejsze jest to by słuchać...na prawdę słuchać. Nie ważne czy coś już słyszałeś,czy coś już wiesz. Warto słuchać,czyli całym sobą pokazać,że przeżycia drugiej osoby są dla mnie ważne. Można dopytać się o kwestie nie do końca zrozumiałe.  Nie potrzeba tu traktatów teologicznych czy wywodów filozoficznych.Wystarczy powiedzieć: rozumiem,przykro mi,że tak się czujesz. Czy chciałbyś porozmawiać o tym,czy wolisz pomilczeć.A może jest jeszcze coś innego co Ci pomoże? I tutaj jest szansa na wejście w relację i otwarcie się na siebie. Tutaj trzeba podkreślić jedną rzecz,że aby taki dialog się dokonał osoby powinny być świadome tego co się w nich dzieje,bo ból jednej osoby może otworzyć pewne pokłady w drugiej.Jeśli nie ma tu takiej odwagi stanięcia twarzą w twarz ze swoim lękiem,to sytuacja się komplikuje.Ciężko bowiem przyjąć uczucia innych jeśli się nie akceptuje swoich. To jest bardzo trudne,ale tam gdzie jest zmaganie,tam przychodzą owoce.

Komentarze

  1. Świetny post, Gosiu! Dający do myślenia.
    Uczucia to temat rzeka. Myślę,że gdyby każdy z nas umiał je wyrażać otwarcie, nie byłoby niedomówień i niesnasek.
    Pozdrawiam Cię i zapraszam na mojego bloga: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję,za Twoją refleksję i komentarz. Również pozdrawiam i na pewno zajrzę na Twojego bloga😀

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Miłość- posiadanie siebie w dawaniu siebie.

Piękni ludzie nie biorą się znikąd

Mury Jerycha