Miłość- posiadanie siebie w dawaniu siebie.



Mt 22:34Gdy faryzeusze dowiedzieli się, że zamknął usta saduceuszom, zebrali się razem, a jeden z nich, uczony w Prawie, zapytał Go, wystawiając Go na próbę: "Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?"  On mu odpowiedział: "Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy".

Właśnie te słowa, streszczają całą sens i treść Bożego objawienia zawartego w Piśmie Świętym. Wprowadzone w życie, będą nas prowadziły wprost do życia wiecznego.  Jak mówił ks. F. Blachnicki  "Osoba wtedy żyje kiedy miłuje, kiedy posiada siebie w dawaniu siebie".  Jak to rozumieć? Żyjesz tylko wtedy, kiedy kochasz...Tylko co to znaczy kochać? Każdy z nas mógłby podać inną definicje, która wynika z jego historii życia, doświadczeń, zranień… Łatwo się zgubić… nie jesteśmy jednak na tej drodze sami… Bóg już ja przeszedł i wciąż przechodzi ją razem z nami.
Posłuchajmy zatem tego, co mówi sam Jezus o miłości, spójrzmy jak sam kocha… Od czego, od kogo zaczyna…

Będziesz miłował Pana Boga swego… - tu jest początek i fundament prawdziwej miłości. Zastanów się… Jak wygląda Twoja Miłość do Niego… Czy wierzysz, że Tylko Jego Miłość jest doskonała, bezwarunkowa, bez skazy? Czy znasz Go? Znasz Jego Słowo? Czy potrafisz poświęcić Mu czas? Czy ufasz, że On rozwiązuje wszystkie problemy lepiej niż Ty? Jak się modlisz? Co mówisz do Niego? Prosisz tylko czy umiesz podziękować? Czy umiesz odpocząć? Trwać w Milczeniu i patrzeć w Jego oczy? Czy wciąż swój świat ustawiasz po swojemu, pozostawiając Go na zewnątrz drzwi Twego serca? Czy potrafisz słuchać…?
całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. -  Całym sobą… Kiedy kochasz sercem tęsknisz za spotkaniem , za Jego obecnością, wszystkie uczucia skierowujesz na Niego.  Całą duszą – czyli uświadamiasz sobie kim jesteś w relacji do Niego. Dusza jest  częścią Boga w Tobie, jest miejscem spotkania… Całym swoim umysłem… - czy Twoja wola zjednoczona jest z Jego wolą. Czy zdołasz wytrwać przy nim, kiedy odbierze Ci wszystkie Twoje podpórki, to co dla Ciebie najważniejsze, a czasem nawet uczucia. Czy rozumiesz, że nie masz nic, czego byś nie otrzymał od Niego? Sam z siebie nie potrafiłbyś nic… Duch Święty jednak uzdalnia nas do tego…
Teraz kiedy poznałeś Swoją relację z kochającym Ojcem, zastanów się czy dostrzegasz jak bardzo jesteś wartościowy? Czy potrafisz kochać siebie? Od razu rodzi się pytanie, wątpliwość, czy nie ociera się to o egoizm, a gdzie drugi człowiek… Za chwilę, teraz Bóg pyta się o Ciebie? Czy posiadasz siebie? Czy wiesz kim jesteś?  Czy znasz swoje możliwości, swoje granice? Te wszystkie pytania są bardzo ważne, dlatego, że tym kim jesteś, tym czym żyjesz karmisz innych. O tym mówi ostatni fragment przytoczonego cytatu…

Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.
Hmm… no właśnie, co to znaczy kochać siebie? Jedni powiedzą, że kochać siebie to egoizm, inni, że to potrzebne i właściwe. Kto ma rację…? Można powiedzieć, że każdy z nich i żaden z nich. Miłość własna jest egoizmem wtedy, gdy zostawia tylko człon:  jak siebie samego zapominając o: Będziesz miłował bliźniego swego. Przykazanie jest jednak może być przyjęte tylko w całości… Kiedy odkrywam siebie w relacji do Boga, zaczynam dostrzegać jego ogromną miłość i otwierać się na nią. Kiedy zaś otwieram się na miłość poznaję siebie. Miłość staje się moją perspektywą… Miłość czuła, wrażliwa jak i Miłość wymagająca, trzeźwo myśląca, odważna, sprawiedliwa.  Na tym etapie poznania, zaczynam pytać się siebie jakie są moje pragnienia, marzenia…, jakie we mnie są emocje i dlaczego się pojawiają, co jest dla mnie ważne, gdzie są granice moich fizycznych, psychicznych i duchowych możliwości. Nie koniecznie oznacza to, że należy trzeba godzinami spędzać na rozmyślaniu… takie poznanie siebie dokonuje się pod wpływem działania Łaski Bożej, która objawia się w słowie, w rozmowie z kimś bliskim, w przeczytanej książce, w codziennych sytuacjach. Warto jednak pozwolić sobie na chwile ciszy i spokoju, aby ten cały zgiełk mógł w nas przycichnąć… Abyśmy mogli oddychać Bożą Atmosferą.   Dzięki temu, będziemy tą całą pracę nad sobą wcielić w życie… i obserwować jakie przynosi owoce. 
 
W tym momencie zaczyna się wyjście ku drugiemu… kiedy świadomie stajesz się darem… Czasami trzeba walczyć ze sobą aby ten moment nieustannie w sobie odkrywać. Możesz dać tyle ile sam byłeś w stanie przyjąć… Nie oznacza to wcale, że darem jestem wtedy, kiedy jestem w doskonałej formie, w tym ludzkim rozumieniu. Wyznacznikiem tego jest zaufanie Bogu, że kiedy skończą się moje możliwości, zaczynają się Jego.  W dawaniu siebie można wpaść w pewną pułapkę nadmiaru. Dzieję się tak gdy niezupełnie przeszło się etap poznawania siebie. Dawanie może stać się po prostu potrzebą i przerodzić się w egoizm. Warto w takiej sytuacji zapytać się siebie czy umiem nie tylko dawać ale i również przyjmować…

Nie można tutaj dokonywać jednoznacznej oceny, bo sytuacja każdego człowieka jest inna. Potrzeba nieustannego obdarowywania innych, wybawiania innych jest niekiedy spowodowana tym, że w domu rodzinnym zdarzają się dysfunkcyjne zachowania, takie jak alkoholizm, choroby…, które powodują, że ktoś, kto przebywa w otoczeniu takiej zaburzonej osoby nie uczy się przyjmować miłości, bliskości, gdyż nie są one dla niego czymś oczywistym. Jest to bardziej złożony problem który nazywa się współuzależnieniem ( Jeśli ktoś chciałby zgłębić ten temat polecam książkę Melody Beattie „Koniec współuzależnienia” ).

Wyjście ku drugiemu człowiekowi, jest tym, co nie pozwala zatrzymywać się na sobie. Świadomość siebie pozwala dostrzec jak cennym jest on dla nas darem… To wszystko, co przeżywamy wewnątrz siebie, rozkwita, gdy możemy się tym podzielić. Zaczynamy widzieć siebie jako członki jednego ciała, które są tak samo ważne i mają jedną głowę – Chrystusa.
Te dwa przykazania streszczają całe przesłanie Jezusa, całą Ewangelię. Są one wpisane w nasze serca… Niech te przykazania staną się życiem…

Komentarze

  1. Szczegółowe i piękne rozważania . Niekiedy wycofanie do swego stłamszonego " ja ",wewnętrznego więzienia, gdzie tkwi się na skutek rozmaitych sytuacji życiowych rozświetli swym blaskiem łaski Duch Święty .Bóg wpuszcza promienie światła , a Jezus nasz Brat krok po kroku pomaga wstać ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zatrzymałam się tutaj na chwilkę,,niezwykła duchowa przystań,pozwala na chwilkę wytchnienia i refleksji,..Życzę słonecznego weekendu*Szczęść Boże*))

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję:) i wzajemnie z p. Bogiem:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Trwa majowy weekend ,dołączam się do życzeń :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Piękni ludzie nie biorą się znikąd

Mury Jerycha