Bidula na zakręcie





Siedzi sobie w kącie zapłakana. Wchodzi w najczarniejszy kąt pokoju i siedzi skulona, ale od czasu do czasu zerka,czy nie ma kogoś kto by wysłuchał jej wzniosłych treści o cierpieniu i beznadziei życia.
Ból, który przeżywa  jest jest orężem, dumą i kochankiem ( Razem ciężko żyć osobno źle ). Osiągnęła mistrzostwo w jego pielęgnacji.  Jesli nawet w geście szlachetnego porywu zaczniesz jej słuchać i może zaproponujesz jakieś wyjście, zdziwisz się jak jest kreatywna w wymyślaniu usprawiedliwień i wymówek i powodów dlaczego nie może zacząć nic robić. No bo świat jest taki podły, ludzie coraz gorsi.Na każdym kroku czeka ktoś, by wbić jej nóż w plecy. Ciagle ktoś ją prześladuje i wykorzystuje i robi coś za jej placami a ona biedna nie może nic zrobić. Nic nie umie, nic nie wie, nic nie jest warta, po prostu bieda z nędzą. Ta cholera choć stoi pośrodku burzy, bedzie czekać aż ktoś jej poda parasolkę a sama tyłka nie ruszy. Tylko patrzy oczami kota ze Shreka i szuka wspólnika do wspólnego biadolenia. Nie daj Boże zapłacz nad nią to bedziesz musiał przygotować się na ostrą jazdę. Dasz palec, będzie chciała cała rękę i będzie wymagająca i coraz bardziej agresywna, a jej żądania coraz bardziej odważne. Nie, to nie jest kolejna Femme Fatale z Hollywodzkiego świata. Przedstawiam Wam drodzy czytelnicy - BIDULĘ!!!!! To taka gnida, która podłącza się do życia i wysysa z niego wszystkie soki. Zła wiadomość jest taka,że może ona być w Tobie i może być we mnie i zrobi wszystko byś tylko nie brał odpowiedzialności za swoje życie. Niestety karmi się zranieniami,zaniedbaniem i przemocą, ktorej doświadczyliśmy. Kiedy urośnie zrasta się z naszą duszą, a my z przyzwyczajenia karmimy ją dalej. Na początku jest fajnie, bo ktoś zauważy,poklepie po ramieniu, łezkę uroni, pokiwa głową ze zrozumieniem. No K..wa ale ile można stać w miejscu?!!?ile można pozwalać, by to ktoś inny określał jak się czuję, czego potrzebuję, co mam zrobic!?!? Dosyć mam cholernie dosyć obsługiwania tej mendy. Wszystko we mnie chce żyć i wołao nadzieję, o sens. Sory, ale ja wycofuje się z budowy pomnika masochistycznego cierpienia. Gdy wzięłam ją za chabety i wypieprzyłam z mojego życia, ulżyło mi niesamowicie. Wiem,że cholera będzie próbowała wejść ale nie pozwolę jej na to. Głębiej, pod tą fałszywą maską już od dawna czekał na mnie ktoś ważny - Ja sama. 

Nie, nie myślcie,że ja wyśmiewam prawdziwe cierpienie. Bidula to podstępna cwaniara, która nie pozwala się skonfrontować z prawdziwym bólem. Paraliżuje tam, gdzie rodzi się możliwość dokonania zmian i nie pozwala znaleźć sensu w sytuacjach na które rzeczywiście nie mamy wpływu. 
Nie wierzcie jej. Dopiero gdy zniknie,uczucia staną się czyste a prawda i miłość odniosą zwycięstwo.

Ps. W następnym wpisie poznamy brata biduli. Szczegóły już wkrótce.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miłość- posiadanie siebie w dawaniu siebie.

Piękni ludzie nie biorą się znikąd

Mury Jerycha