Przyjmij to co wydaje się nic nie znaczące bo to może Miłość,która pyta się czy może wejść dalej.



Tak wiele wokół nas jest tych sygnałów miłości.Spojrzeń,które wręcz blagaja o odrobinę czułości. Tęsknoty,która zaprzecza że tęskni.Wszystko w Tobie krzyczy,bo tak pragnie a kiedy Miłość jest na wyciągnięcie ręki czujesz,że nie możesz jej przyjąć.Dlaczego tak się dzieje?  Czego się boisz?  Może czujesz,że sam nie umiesz okazać jej,przytulić po prostu przeżywać jak więc oczekiwać od kogoś czegoś czego nie jesteś w stanie dać? A może zwykle gdy wydawało się,że jest tak pięknie,po ciszy przychodziła burza i cios,którego się nie spodziewales.Trudno Ci uwierzyć że to się nie powtórzy. Wolisz przygotować się wcześniej. Może też nieustannie czujesz się ciężarem i piątym kołem u wozu,boisz się że to co się z Tobą dzieje przygniecie tego,kto jest Ci bliski i że nie wytrzyma,że odejdzie,że to będzie ponad Jego siły.Wciąż czujesz ze musisz zasłużyć. Takie myśli wciąż są częścią codzienności ale Pan Bóg wchodzi w te schematy i rysuje inna rzeczywistość. Daje piękne doświadczenia. Niesamowite jest to kiedy przyzwyczajony,że musisz dawać siebie ponad siły żeby zasłużyć na odrobinę uwagi, nagle spotykasz ludzi,którzy doceniają najmniejszy gest,cieszą się z Twojej obecności.Nie wiesz czy to sen czy jawa.Chloniesz całym sobą to poczucie bezpieczenstwa. Doceniasz każdy uśmiech,każda lze,każde słowo. I powoli czujesz ze możesz też być słaby.To dziwne bo kiedy jest dobrze zaczynasz płakać. Zapomniane uczucia znów mówią "dzień dobry ".Jeszcze trochę niepewnie ale jednak. I te bliskie Ci osoby rozumieją ta ciszę i pozwalają Ci być,mówić,ufać,czuć i nigdzie się nie spieszyć.
To wszystko pokazuje,że warto doceniać i mówić o tym co trudne,o tym co ważne.Ludzie pragną czuć się potrzebni. Znajomy przytoczyl sytuację,kiedy wraz ze swym synem szedł na pielgrzymkę.Na przemian oboje mieli kryzys.Gdy raz syn widział że Tacie ciężko poprosił czy może wziąć jego plecak.Wydawałoby się że to nienormalne,że 11 latek dźwiga plecak dorosłego mężczyzny i tak też reagowali inni na ten widok,kiedy ojciec pozwolił by syn mu pomógł. Ale on dokonał tu ważniejszej rzeczy.Pozwolił by chłopiec poczuł się potrzebny. Bardzo mnie to poruszyło...i choć wiele pracy jest w tym by nauczyć się przyjmować to warto...Warto pokazywać innym,że są dla nas ważni,dlatego,że są. Warto doceniać każdy ich najmniejszy gest,bo takie gesty są drzwiami do kolejnych warstw w człowieku.Przyjmiesz jeden,dasz odpowiedź i otwierają się kolejne aż dojdzie do warstwy gdzie jest perła.Często przypomina to obieranie cebuli.Każda warstwa to łzy ale ważne żeby się nie zniechęcić. Obudzić w drugim uczucia to pomóc mu narodzić się na nowo. I życzę Wam byście byli takimi położnymi przyjmujacymi nowe duchowe życia,bo to jest niezapomniane doświadczenie 😃


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Miłość- posiadanie siebie w dawaniu siebie.

Piękni ludzie nie biorą się znikąd

Mury Jerycha